Wyjechali w nocy, wrócili nad ranem. Podpalenie, czy przypadek pod Pęcławiem

Wielogodzinną akcją ratowniczo–gaśniczą zakończył się pożar balotów z sianem w gminie Pęcław. To był pracowity koniec weekendu!

W nocy z soboty na niedzielę, o godzinie 1:46, strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze stogu na polu między Piersną a Kaczycami. Płomienie objęły około 350 balotów składowanych na otwartej przestrzeni. Gdy pierwsze zastępy – z JRG Głogów i OSP Białołęka – dotarły na miejsce, cały stóg stał już w ogniu.

Tuż obok znajdował się drugi, nienaruszony stóg, a wstępne rozpoznanie wskazywało także na zagrożenie dla pobliskiego pola kukurydzy. Później okazało się, że była to trzcina, jednak sytuacja i tak wymagała szybkiej i zdecydowanej reakcji.

Z powodu dużej intensywności pożaru oraz zbyt małej liczby ratowników na miejscu, oficer dyżurny Komendy Powiatowej PSP w Głogowie wezwał do akcji dodatkowe siły – OSP Wietszyce i OSP Piersna. Zadaniem strażaków było nie tylko gaszenie ognia, ale też obrona drugiego stogu przed przeniesieniem się płomieni.

– Wyjechaliśmy do akcji po 1.00 w nocy, a zjechaliśmy około ósmej rano – potwierdza strażak z OSP Białołęka. – Dużo kłopotu, dużo pracy i nie wiadomo, czy to było podpalenie, czy przypadek. Sprawa jest poważna, bo to nie jest pierwszy wątpliwy przypadek z ogniem w okolicach Pęcławia – dodaje.

Obecnie na pogorzelisku wciąż trwają prace dogaszające. Strażacy rotacyjnie prowadzą nadzór, by wykluczyć ryzyko ponownego zapłonu. Przyczyna pożaru pozostaje nieustalona.

KD

fot: OSP Białołęka