Zamknij

Czasami łezka się w oku zakręci

Grażyna Hanuszewicz Grażyna Hanuszewicz 11:33, 26.12.2025 Aktualizacja: 11:37, 26.12.2025
Skomentuj

Możemy spokojnie świętować. Oni czuwają całą dobę. Straż pożarna, policja, SOR, zespoły pogotowia ratunkowego w święta pracują jak co dzień. 

Załoga karetki pogotowia ratunkowego stacjonującej w komendzie Państwowej Straży Pożarnej w Głogowie obok wozów strażackich, w święta po prostu pracuje. Ratownik medyczny Michał Pilch i pielęgniarz Radosław Halarewicz opłatkiem dzielą się ze współpracownikami. 

W wigilię mam nockę w Głogowie, a w drugim miejscu pracy dobowy dyżur w drugi dzień świąt

– mówi ratownik Michał Pilch. Gdy w Boże Narodzenie już odeśpi przepracowaną wigilię, niewiele zostanie mu świąt z bliskimi.

Na chwilkę spotkać się z rodziną, znowu spać i na następny dzień do pracy

- wylicza. A świąteczne dyżury w karetce do spokojnych nie należą.

Nieraz do południa jest względny spokój, a po południu zaczynają się wyjazdy. Najczęściej do dolegliwości bólowych brzucha. Albo jeden dzień jest spokojniejszy, a w drugi dzień potrafimy z karetki nie wysiadać

– opowiada. Czy „jazda” będzie w wigilię, w pierwszy czy drugi dzień świąt, tego nie da się przewidzieć.

Czy w ogóle zdarzają się spokojne święta?

Mi chyba jeszcze nie

– śmieje się pan Michał. W święta ludzie też chorują.

Jak już ludzie zaczynają się zbierać w domach, to często rodzina zauważy, że ze starszą osobą coś się dzieje i jesteśmy wtedy potrzebni. Czasami bywa, że w tej ostatniej chwili, tuż przed świętami jednak zabieramy pacjenta do szpitala

– opowiada. Ale bywa i gorzej.

Pacjenci bardzo chcą spędzić święta w domu. Dzwonią po nas po świętach i czasem zdarza się, że niestety jest to o te 2-3 dni za późno

– nie ukrywa ratownik. W jego ocenie pragnienie spędzenia czasu z rodziną jest silniejsze, pacjent stara się nie okazywać, że czuje się gorzej.

Równie pracowite święta czekają jego kolegę z karetki.

W wigilię dniówka w pogotowiu, a nocka w szpitalu, na oddziale intensywnej terapii. Cała doba wigilijna jest moja

– mówi pielęgniarz Radosław Halarewicz. To jego kolejne święta w pracy.

Na oddziale wszystko jest zrobione. A jeżeli możemy, to na chwilkę siadamy, symbolicznie łamiemy się opłatkiem, jemy symboliczną kolację

– dodaje. To taka namiastka domu.

Czasami ta praca jest naszym drugim domem, bo z naszymi współpracownikami spędzamy więcej czasu niż z własnymi rodzinami

– dodaje pan Michał. Jednak czy pędzą na sygnale do chorego w dzień powszedni, czy w wigilię, dla nich to taki sam dzień pracy jak każdy inny.

Jeśli na chwilę usiądziemy i tę tradycję podtrzymamy, nadal jesteśmy w pracy i tak samo działamy

– przypomina. Świątecznymi dyżurami dzielą się sprawiedliwie. 

Nie rozczulają się nad sobą, choć w taki czas jest trudniej.

Czasami siedząc tu, myśli o rodzinie i się łezka w oku zakręci, że nie może się spędzić tego czasu z rodziną. Ale taką pracę wybraliśmy, wiemy z czym się wiąże

- mówi ratownik medyczny. Dodaje, że ich rodziny są już przyzwyczajone do takich świąt. Sam, jako syn pielęgniarki, zna to od dziecka.

Moja mama też jest pielęgniarką, a tato ratownikiem medycznym. Od zawsze tak było, że któreś z rodziców szło do pracy w święta

– dodaje Radosław Halarewicz. Teraz sami tak pracują. Za to te godziny, które mają dla rodziny, są tym intensywniejsze.

Chce się jak najwięcej złapać tego świątecznego klimatu, nacieszyć się

– mówi Michał Pilch. W tym roku będą razem jeździć także w Nowy Rok. Jakie rady mają dla nas, żebyśmy nie przysparzali im pracy?

Może troszkę mniej alkoholu

– odpowiadają po zastanowieniu, bo urazy zdarzają się najczęściej pod wpływem. Sobie życzą wytrwałości, spokoju i szczęścia w rodzinie. I tego życzymy im z całego serca. Bez toastu.

 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%