Zamknij

Zalewska grzmiała w sprawie wiatraków w gminie Pęcław. Oberwało się władzy i Niemcom [FOTO]

Mateusz Komperda Mateusz Komperda 20:56, 28.09.2025 Aktualizacja: 22:55, 28.09.2025
2 Mateusz Komperda Mateusz Komperda

Spór o wiatraki trwa. Do Leszkowic w gm. Pęcław przyjechała nawet europosłanka Anna Zalewska z PiS-u. Stanęła w obronie mieszkańców. Oberwało się rządzącym w Warszawie, ale i tutaj na miejscu. 

Na sali wiejskiej w Leszkowicach wielkie wydarzenie (28.09.). Przyszło około pięćdziesiąt osób – mieszkańcy, rolnicy i ciekawscy. Z przodu krzesła dla gości: pojawiła się europosłanka PiS Anna Zalewska, poseł tej samej partii Wojciech Zubowski i Krzysztof Gortych, lider lokalnego komitetu. Wójt Dorota Jewniewicz nie przyszła, żaden urzędnik też. Nie zostali zaproszeni. 

– Oni wolą decydować sami, bez pytania nas o zdanie – słychać było z końca sali.

[FOTORELACJANOWA]8120[/FOTORELACJANOWA]

Jest strach i jest gniew

Od tygodni w gminie narasta gniew. Po tym, jak radni odrzucili wniosek o referendum w sprawie farmy wiatrowej, na wójt spadła fala hejtu. Na transformatorach ktoś namalował obraźliwe hasła, w szybie urzędu gminy pojawiła się dziura przypominająca ślad po kuli. Policja bada sprawę, ale w Pęcławiu ludzie mówią, że nawet jeśli to był przypadek, atmosfera jest tak napięta, że niczego nie można wykluczyć.

– To nie jest wojna. Chcemy rozmowy, a nie gróźb i obraźliwych napisów – podkreślał na spotkaniu Gortych ze społecznego komitetu Bezpieczna Gmina Pęcław, żeby ich w "tę sprawę nie mieszać". 

Choć nie da się ukryć, że jeśli to nie wojna, to na pewno poważny konflikt interesów, którego do dzisiaj nie udało się rozwiązać.

Europosłanka Zalewska: Możecie walczyć z inwestorami 

Anna Zalewska na spotkanie z mieszkańcami Leszkowic się spóźniła. Mknęła tutaj prosto w Warszawy. Trzeba było na nią poczekać kilka minut. A jak już dojechała to mówiła długo i mocno, raz po raz przerywana brawami.

– Wy, jako obywatele, nawet wtedy, kiedy was radni zawodzą i przestają was reprezentować, możecie walczyć z inwestorami i wójtem, który jest zwolennikiem takich rozwiązań. Jesteśmy tu, żeby dać wam wiedzę, argumenty i siłę – zaczęła.

Europosłanka kreśliła obraz Europy zbuntowanej przeciwko wiatrakom. Oberwało się rządzącym, czyli koalicji, no i Niemcom.

Jej zdaniem dziś samorządy borykają się – jak powiedziała – z dramatycznym brakiem pieniędzy. A rząd zmuszony do szybkiego wydawania środków z Krajowego Planu Odbudowy – kieruje miliardy w stronę OZE.

– W Niemczech potrafią bez pytania o zgodę Komisji Europejskiej włączać elektrownie węglowe, nawet przesuwają wiatraki, żeby wydobywać węgiel brunatny. Bo wiatr nie wieje wtedy, kiedy najbardziej potrzebujemy energii, a słońce nie świeci wtedy, kiedy tej energii brakuje – mówiła.

Zaznaczała, że nie jest przeciwniczką OZE, ale chce, by rozwój energetyki nie odbywał się kosztem mieszkańców i lokalnych społeczności. – Bunt wobec farm wiatrowych narasta w całej Europie – zwracała uwagę, że od węgla i elektrowni atomowych nie powinno się odchodzić. 

Poseł Zubowski: Jedni zyskują, reszta traci

Poseł Wojciech Zubowski zwracał uwagę, że na wiatrakach jedni być może zyskają, ale inni stracą.

– To wygląda tak: na czyjejś ziemi staje wiatrak i właściciel zarabia. Ale sąsiedzi? Ich grunty tracą na wartości, ich życie się zmienia. To nie jest sprawiedliwe. Nie można mówić, że wiatrak niczego nie psuje – zauważał.

Najwięcej emocji wzbudziły głosy mieszkańców. Tomasz Kubiak z Wietszyc nie owijał w bawełnę. Rozmawialiśmy z nim.

– Jestem przeciwny. U mnie na polu wiatraków nie będzie. Będą obok. U mnie jest pszenica, jest rzepak. Jak ja mam pracować, jak ja mam żyć, kiedy wartość gruntów spadnie? I kto mi da gwarancje, że plony w sąsiedztwie wiatraków będą takie same? Przecież to absurd – nie ukrywał oburzenia.

– Tu nie chodzi tylko o ziemię. My chcemy normalnie żyć, bez hałasu, bez cienia rzucanego na nasze domy – słychać było.

Polityka czy lokalny bunt?

Spotkanie nie zakończyło sporu. Jeśli coś pokazało, to raczej skalę emocji, jakie wiatraki wywołują w Pęcławiu. Na sali była polityka, były wielkie słowa o Europie i bezpieczeństwie energetycznym, ale przede wszystkim był strach – przed ignorowaniem głosu mieszkańców.

– Złożyliśmy 500 podpisów pod wnioskiem o referendum. To nie jest kaprys, to głos ludzi. Demokracja polega na tym, żeby ten głos uszanować – przypominał Gortych.

To on w poprzednich wyborach ubiegał się o stanowisko wójta, przegrywając ostatecznie z Dorotą Jewniewicz. Teraz wraca do gry? Zarzeka się, że nie o politykę tutaj chodzi. I że to spotkanie z Anną Zalewską to nie była żadna kampania. Ani ta lokalna, ani ta wielka - krajowa. Na wójta, na razie, startować ponownie nie zamierza. 

A mieszkańcy walczą o wiatraki. W zasadzie o to, by ich w gminie nie było, bo przecież – jak to dzisiaj wybrzmiało – mają swoje racje.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (2)

Oo matkoOo matko

2 0

A gdzie jeszcze ta pani nie była?? Unia taka zła a euro bierze i się śmieje, a propo czy jak tak jeżdzi to na urlopie bezpłatnym czy za nasze pieniądze, tak tylko pytam

22:02, 28.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

CytatCytat

1 0

"Odrzucanie Europejskiego Zielonego Ładu oznaczałoby ustawienie się na marginesie i innego rodzaju kłopoty, to plan w którym warto uczestniczyć nawet za pewną cenę" Jarosław Kaczyński, 2021

22:21, 28.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%