Inauguracja sezonu PGNiG Superligi była dla KS SPR Chrobrego ambitna. Sprawili niespodziankę w Opolu pokonując Gwardię 32:27. Po zimowym okresie przygotowawczym, w którym głogowianie nie przegrali żadnego kontrolnego starcia, można było mieć ponownie nadzieję na równie korzystny wynik w rewanżu - dziś (8.02.) w hali im. Ryszarda Matuszaka, legendy handballu z tego miasta, emocji nie brakowało. Szkoda tylko, że tak grę Chrobrego nie oklaskiwały pełne trybuny kibiców - dobrą grę.
Ten mecz rozpoczął się dla Chrobrego dobrze, bo od prowadzenia 3:0. Na początku szczególnie aktywny w ofensywie był Rosjanin Anton Ortezov. A pomiędzy słupkami mogliśmy liczyć na Rafała Stacherę. Później pojedynek się wyrównał - mieliśmy problem ze sforsowaniem Adama Malchera. Gwardia odrobiła straty wychodząc na prowadzenie 7:8. I była to walka bramka za bramkę. Około 20. minuty nasi musieli radzić sobie w osłabieniu. Mimo to udało im się odskoczyć do stanu 11:8. Pod koniec pierwszej połowy przewaga miejscowych jeszcze wzrosła - na przerwę schodzili w dobrych humorach przy stanie 18:12.
A tuż po wznowieniu gry wynik podwyższył Paweł Paterek. Aż trudno uwierzyć w to, co się działo na parkiecie. W 44. minucie prowadziliśmy 10 bramkami: 27:17. Mało? W kolejnych minutach było nawet 12 bramek przewagi. Gwardia nie była już w stanie zatrzymać rozpędzonej lokomotywy, która dojechała do ostatniego gwizdka z ogromną przewagą wygrywając ostatecznie 34:22.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz