Chrobry Głogów przegrał u siebie z ŁKS-em Łódź, choć po pierwszej połowie był lepszy.
[FOTORELACJANOWA]6568[/FOTORELACJANOWA]
Dla piłkarzy Chrobrego Głogów każdy mecz w tej wiosennej rundzie jest bardzo ważny – każdy to walka o utrzymanie się w gronie drużyn Betclic 1. Ligi. Nic dziwnego, że dziś (14.03.) na stadionie przy ul. Wita Stwosza ambicje były duże i nadzieje na kolejne punkty. Głogowianie łatwego zadania jednak nie mieli, bo przyjechał ŁKS Łódź. Choć z jednej strony przecież to sąsiad naszych w tabeli, ale z... dziesięcioma punktami przewagi. Drużyna, która nadal marzy o powrocie do Ekstraklasy.
Pierwsze minuty meczu były wyrównane. Chrobry miał swoje szanse. W 32. minucie bliski szczęścia był Robert Mandrysz. Chwilę później miejscowi objęli prowadzenie – pięknym strzałem głową popisał się pochodzący ze Słowacji Jakub Gric. Ucieszył kibiców na stadionie, bo takim właśnie wynikiem, czyli 1:0, zakończyła się pierwsza połowa spotkania.
A było tak pięknie. Po przerwie jednak goście ruszyli do odrabiania strat. Najpierw w 54. minucie wyrównał Hiszpan Pirulo, następnie w 83. minucie na prowadzenie ŁKS wyprowadził Maksymilian Sitek. Skończyło się więc 1:2. Chrobry tym razem bez punktów.
– Druga połowa to przewaga przeciwnika. To boli, bo obie były sytuacyjne, gdzie piłka była nabita na kogoś... padły nie w naszym stylu. My tak łatwo bramek nie tracimy. Mogliśmy zapunktować. Oczywiście mamy szacunek do przeciwnika, bo mówi głośno, że chce awansować. Byliśmy gotowi na to, że będą częściej przy piłce – mówił po meczu trener Łukasz Becella.
Chrobry: Lenarcik - Tupaj, Grič, Szarek, Bartolewski, Szwedzik (80 Hanc), Lewkot, Mandrysz, Tabiś (62 Kuzdra), Antczak (62 Bartlewicz), Lewandowski (69 Lebedyński).
(MK)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz