Tutaj wszyscy marzyli o awansie – był festyn, rekord frekwencji na trybunach, emocje i walka na boisku. Ale zabrakło sportowego wyniku.
– Rywal był lepszy – mówił Ireneusz Przybylski, trener Zrywu Kotla, który nie ukrywał goryczy porażki po dzisiejszym (15.06) meczu. W Kotli odbył się bowiem piłkarski hit – pojedynek na szczycie o awans do klasy okręgowej. Oba kluby przed ostatnią serią spotkań miały po 70 punktów. Stawka była ogromna.
[FOTORELACJANOWA]7428[/FOTORELACJANOWA]
W Kotli trwały gorączkowe przygotowania do tego meczu. Klub postawił wszystkich na równe nogi, by po wielu latach przerwy przypieczętować awans do klasy okręgowej. Dla dzieci przygotowano dmuchańce i lody, były gry i zabawy oraz specjalna oprawa. Czuć było podniosłą atmosferę piłkarskiego święta.Do Kotli przyjechał lider tabeli – LZS Komorniki, który miał ten sam cel – zwycięstwo. Bo tylko pierwsza drużyna A-klasy na koniec sezonu uzyskuje bezpośrednią promocję do wyższej ligi. Druga gra w barażach.Niestety, dla miejscowych mecz nie rozpoczął się najlepiej – do przerwy przegrywali 0:1.
Tuż po niej wrócili na murawę mocno zmotywowani i ruszyli do ataków, raz po raz zagrażając bramce przeciwnika. Strzałów nie brakowało, dłużej utrzymywali się przy piłce. I w końcu – wpadło! Konrad Kaczmarek wykończył zespołową akcję i doprowadził do remisu 1:1. Radość była ogromna. Kibice głośno skandowali nazwisko swojego ulubieńca – Kaczmarek, Kaczmarek! Słychać to było chyba w całej wsi.
Dla nich to lokalny bohater. Napastnik dobrze znany, doświadczony – lata temu wiódł prym w Chrobrym Głogów. W Zrywie strzela jak na zawołanie, jakby czas się dla niego zatrzymał.– Ile ma bramek? – liczyli zawodnicy rezerwowi po kolejnym trafieniu.– W tym sezonie już 52 – krzyknął ktoś.– Nie, nie – już 53! – poprawił inny. – I jest najskuteczniejszym zawodnikiem w naszym województwie spośród wszystkich A-klas – dodawał kolejny.Nie da się ukryć – bez niego trudno sobie wyobrazić ten zespół.
Kiedy wydawało się, że Zryw ma to, co najgorsze, już za sobą – posypała się lawina błędów w defensywie. Miejscowi grali bardzo ofensywnie, przez co narażali się na kontrataki. LZS Komorniki wykorzystał kilka z nich.
Skończyło się trzema szybkimi golami i porażką 1:4.Tuż po ostatnim gwizdku sędziego na środek boiska wbiegli wszyscy – rodziny, dzieci, przyjaciele, kibice. Zaczęło się celebrowanie awansu. W momencie, gdy jedni płakali ze szczęścia, inni – ze smutku. W szeregach Zrywu zapanowała grobowa atmosfera.
– To i tak był udany sezon – podkreślał trener Przybylski. Zryw ostatecznie zajął 3. miejsce, stanął na podium. – Celem było co najmniej drugie miejsce i prawo gry w barażach. Rywalizacja była bardzo zacięta i trzymała w napięciu do ostatniej kolejki – oceniał.
Na gorąco podsumował to, co się wydarzyło:– Warunki do gry były dziś bardzo trudne – upał, duże emocje. W niektórych fragmentach meczu brakowało nam konsekwencji i zimnej krwi. Po stracie trzeciej i czwartej bramki morale siadły. Nie byliśmy już w stanie się podnieść – mówił.
Pocieszające jest to, że w Kotli wiejski futbol cieszy się ogromnym zainteresowaniem. I niech tak zostanie. Niech trybuny nadal pękają w szwach.
(MK)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz