Zamknij

Tragedia w bloku. Tajemnicza śmierć w centrum Głogowa

. 07:30, 22.07.2025
Skomentuj

Zmarła z przyczyn naturalnych czy ktoś się do tego przyczynił? Policja przyjeżdżała. Ludzie ostrzegali, że dojdzie do tragedii. I doszło.

W jednym z mieszkań na al. Wolności w Głogowie odnaleziono zwłoki kobiety. Miała 66 lat. Mieszkańcy nie mają wątpliwości – do tragedii musiało w końcu dojść. O tym miejscu mówili od dawna: melina. Były ciągłe awantury i policyjne interwencje. – Sprowadzała tutaj bezdomnych z całej okolicy – opowiadają sąsiedzi. Sprawą tajemniczej śmierci zajmuje się prokuratura. 

Drzwi były otwarte

Była niedziela (22.06.), wcześnie rano, kiedy mężczyzna, znajomy zmarłej, przyszedł wyprowadzić psa. Znał kobietę, bywał u niej wcześniej. Kiedy wszedł do mieszkania, natknął się na jej ciało. Nie oddychała. Drzwi nie były zamknięte na klucz. Wezwano policję. Na miejsce przyjechały służby, a wejście do mieszkania zabezpieczono policyjną taśmą. Świadków przesłuchano, rozpoczęto śledztwo.

– Jeszcze wieczorem widzieliśmy ją na klatce – mówi starsza sąsiadka z tej samej klatki. – Jak zawsze coś krzyczała, coś się tam działo. A rano… cisza. Tylko radiowozy pod blokiem – opowiada.

Prokuratura Rejonowa w Głogowie potwierdza, że ciało zostało ujawnione właśnie tego dnia. Sekcja zwłok została już przeprowadzona. Wynik? Na razie niejawny. – Prowadzimy śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Ustalamy, czy doszło do przestępstwa – informuje Marek Wójcik, prokurator rejonowy.

– Nie możemy przesądzić, jaka była przyczyna zgonu. Rozważamy zarówno śmierć naturalną, jak i inne możliwe scenariusze. Przesłuchano świadków. Nikt nie usłyszał zarzutów – dodaje. 

Od lat tu była patologia

Mieszkanie, w którym zmarła kobieta, mieszkańcy znają doskonale. Niestety z bardzo złej strony. – Melina jak się patrzy – nie przebiera w słowach mieszkanie tego bloku. Akurat tę kobietę znał tutaj niemal każdy.

– Całe osiedle wiedziało, co tam się wyprawia. Alkohol lał się strumieniami, awantury, krzyki. Menele, narkomani, nie wiadomo kto. Policja tam bywała, ale to nic nie dawało – zaznacza. – Budziliśmy się w nocy, dzieci płakały. Nie raz, nie dwa ktoś się tłukł na klatce. Ludzie się bali, a ta kobieta ich wpuszczała. I nikt nic nie zrobił – relacjonuje z kolei kolejna z sąsiadek. Mówią, że mieszkanie zmarłej kobiety zamieniło się w taką świetlicę – każdy mógł tam wejść kiedy chciał.

– Miała syna, czasem odwiedzał matę, ale co mógł zrobić? Ona nie chciała się zmienić, była chora. Mieszkała w tragicznych warunkach. Śmierdziało spod drzwi na całej klatce, jakieś robactwo się tam lęgło – mówi nam. Chcą pozostać anonimowi, bo jak twierdzą, to nieciekawa okolica. Ludzie się znają, gadają. A śmierć sąsiadki nimi nie wstrząsnęła. Chyba przyjęli to ze spokojem, chyba z ulgą. 
RED

 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

HuhuHuhu

0 0

I to jest wlasnie polski bantustan. Jedna patologiczna rodzina moze przez lata rozwalac zycie calej klatce. Na zachodzie by w miesiac dostala eksmisje.

10:01, 22.07.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%