Złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Moskwie z 1980 roku przyjechał do Głogowa - to lekkoatleta Władysław Kozakiewicz, który w skoku o tyczce - w tamtych czasach - nie miał sobie równych. Na swoim koncie ma także wiele innych medali. Te najważniejsze to jeszcze dwa złote z halowych mistrzostwach Europy w San Sebastian (1977 r.) oraz Wiedniu (1979 r.) a także brązowe w Katowicach (1975 r) i Mediolanie (1982 r.). W kolekcji ma też srebrne mistrzostw Europy w Rzymie (1974 r.).
- Cieszę się, że mam pełną widownię młodych ludzi - nie ukrywał Kozakiewicz, wielki polskie sportowiec. - Pewnie was ciekawi czy jeszcze się ruszam. A może przyjechałem już na wózku inwalidzkim - nie! Jestem cały czas na chodzie. Możemy jeszcze zatańczyć na balu maturalnym - dodawał. Dużo mówił o dawnych czasach, gdy sport był równie popularny jak obecnie, ale na pewno mniej było w nim pieniędzy. I wspominał, że za wywalczenie rekordu świata - skoczył o tyczce 5,78 m - dostał raptem 150 dolarów. - Nie było też tylu sponsorów, żeby nie powiedzieć, że nie było ich w ogóle - ciągnął nawiązując m.in. do piłkarzy nożnych. Podkreślał wielokrotnie, że akurat w tym sporcie pieniędzy nie brakuje, jego zdaniem jest ich za dużo. Ale są takie dyscypliny, w których można o nich pomarzyć lub są one niewystarczające.
Dzieci i młodzież w MOK-u najpierw obejrzała film o słynnym sportowcu a później miała okazję zadawać mu pytania, pozować do zdjęć, wziąć autografy. I pytali chociażby o to jakim autem jeździ, o znajomość z Robertem Lewandowskim, o wysokość... emerytury. Zażyczyły sobie również fotki - wszyscy zginali łokcie. Podobnie jak na IO w Moskwie, kiedy Kozakiewicz pokazał ten gest radzickim kibicom. Obiegło świat. Oczywiście tych obrazków nie pokazywano w Polsce i Rosji. Mało tego ambasador ZSRR w PRL Borys Aristow domagał się odebrania Polakowi medalu, unieważnienia rekordu oraz dożywotniej dyskwalifikacji za obrazę narodu radzieckiego. Polskie władze tłumaczyły gest skurczem mięśnia tyczkarza, który miał być spowodowany sporym wysiłkiem. Kolejne tłumaczenie mówiło, że gest ten pokazywał pokonanie poprzeczki, inne, że w ten sposób Kozakiewicz okazał radość. I właśnie to w taki sposób Gest Kozakiewicza wpisał się w historię polskiego sportu.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz