Pałac w Szczepowie od dwóch lat wystawiony jest na sprzedaż, ale chętnych brak. Gmina go nie kupi, bo jej nie stać - ani na zakup, ani tym bardziej na remont. Zabytek popada więc w ruinę, a ludzie przestali już wierzyć, że detektyw Rutkowski to zmieni albo w końcu sprzeda pałac komuś, kto go uratuje. Póki co jest wspomnienie po sypiącym się tynku, spadające dachówki, zapadające się dachy na budynkach gospodarczych i okna pozabijane dechami. Słowem - Obraz nędzy i rozpaczy!

Bezczynność Krzysztofa Rutkowskiego ma swoje konsekwencje. Najpoważniejszą jest oczywiście stan pałacu i zabudowań gospodarczych, ale są i skutki finansowe dla samego detektywa. Zwolniony dotychczas z podatku od nieruchomości właściciel zabytkowego założenia pałacowo - parkowego o łącznej powierzchni prawie 20 ha, teraz będzie musiał płacić podatek, jak wszyscy.

- To nie jest mój wymysł. Takie są przepisy. Właściciel zabytku jest zwolniony, ale jeśli konserwator zabytków podtrzymuje, że nic nie było zrobione, to właściciel musi płacić jak za zwykłe nieruchomości - mówi wójt gminy Żukowice Krzysztof Wołoszyn. Ile?

Za tzw. grunt pod pałacem i budynkami gospodarczymi 58 gr. za każdy mkw. Za budynki mieszkalne 96 gr za mkw., a za pozostałe budynki 9,20 zł za mkw. A w skład nieruchomości wchodzą pałac, który samych pokoi ma ponad 20, dwie oficyny, budynek mieszkalny i stodoła. Do tego park, który rozciąga się na blisko 13 ha, i prawie 7 ha łąk i gruntów pod wodą. Zadrzewiona część jest zwolniona z podatku, a to ponad połowa terenu. Za pozostałe grunty trzeba liczyć średnio po ok. 172 zł za hektar.

- Ale to są przede wszystkim pogrzebane po raz kolejny ludzkie nadzieje, bo pan Krzysztof obiecał naprawdę wiele rzeczy w tym obiekcie i ludzie liczyli na miejsca pracy. Bo przecież Szczepów jest miejscowością popegeerowską - przypomina wójt Wołoszyn. - Przecież wiele takich obiektów na terenie Polski zostało odbudowanych i to ogromnie cieszy oko, ale też tam dzieją się tam fajne rzeczy. Przykładem może być pałac w Wiechlicach pod Szprotawą czy nawet pałac w Czernej sprzedany przez laty przez gminę Żukowice. - I trafił w naprawdę fantastyczne ręce dobrego właściciela - podkreśla Krzysztof Wołoszyn. Widzimy też co się dzieje w Gaworzycach, gdzie pałac pozostał w rękach gminy, która dba o to dziedzictwo kulturowe - dodaje.

Za ile detektyw chce sprzedać pałac nie wiadomo. On sam podkreśla, że jest to wyłącznie sprawa między nim a potencjalnym zainteresowanym. Wójt Wołoszyn też nie. Z Rutkowskim rozmawiał tylko raz, kiedy ten obiecywał - jak mówi - "gruszki na wierzbie". O odkupieniu pałacu przez gminę nie ma jednak mowy, bo ją po prostu nie stać. - Gdyby oddzielić od budżetu gminy, środki rządowe rządowe i unijne, które pozyskaliśmy na konkretne cele, to zostałoby dwadzieścia parę milionów. Dochody gminy są naprawdę niewielkie, a ja słucham mieszkańców i realizuję te inwestycje, które mi wskazują, jako dla nich istotne - zaznacza Krzysztof Wołoszyn i dodaje, że na taki pałac trzeba mieć także pomysł. A wyremontowanie za dziesiątki milionów, by przenieść tam urząd czy jakąś instytucję samorządową dobrym pomysłem na pewno by nie było.

W Szczepowie kilka osób mówi nam, że widziało kiedyś Rutkowskiego. - Przechadzał się w białej koszuli. Można go było poznać po tej specyficznej fryzurze - mówią mieszkańcy. Ale sprzedawczyni w jedynymi sklepie we wsi mówi, że nigdy nie zaszedł, żeby zrobić zakupy. - Nawet paczki papierosów nie kupił. Ja nie pamiętam - mówi nam ekspedientka. Na pałac mieszkańcy machają już ręką. Stracili nadzieję, że będzie kiedyś odbudowany, a wieś zyska prawdziwą atrakcję turystyczną.

Czekamy na stanowisko Krzysztofa Rutkowskiego.

RED