Radni PiS o braku dopłat do wody: Tak się kończy złe zarządzanie finansami publicznymi

Radni PiS-u odnieśli się do naszego artykułu na temat braku dopłat do wody. Przypomnijmy, że w tym roku w budżecie miasta nie zaplanowano na ten cel pieniędzy. Oznacza to w praktyce oszczędności na poziomie około 3,5 mln zł. A dla mieszkańców podwyżki. Więcej o tym pisaliśmy: TUTAJ.

Oto treść oświadczenia:
Prezydent miasta Głogowa Rafael Rokaszewicz winę za swoją nieudolność w zarządzaniu finansami publicznymi próbuje po raz kolejny zrzucić na rząd Rzeczpospolitej Polskiej. Tym oto sposobem w 2020 roku nie będzie "dopłat do wody", co władze miasta czyniły rokrocznie, tym samym uszczuplając nieco zobowiązania podatników.

Prezydent jako organ władzy wykonawczej jest jedynym uprawnionym podmiotem do planowania i dysponowania środkami publicznymi. Konstruując projekt budżetu na rok 2020 już we wrześniu 2019 roku wiedział, że nie przeznaczy pieniędzy na tzw. "dopłaty do wody".

Dodatkowo po zmianie przepisów tylko spółka miejska PWiK zna ceny jednostkowe za wodę i ścieki, negocjując tym samym z Wodami Polskimi stawki, które miałyby obowiązywać. Dlatego też radni nie mieli wiedzy o wysokości opłat jakie mieszkańcy będą płacić w 2020 roku. Próżno też na sesjach ostatniego kwartału roku 2019 szukać było projektu uchwały dotyczącego stawek dopłat do wody i ścieków. Prezydent, który ma swoich przedstawicieli w radach nadzorczych spółek miejskich, a także jako organ nadzorujący działalność tychże spółek oraz planujący budżet miasta, nie zechciał podzielić się tą informacją z radnymi. Pozostaje pytanie, czy tylko z radnymi opozycyjnymi?

Zabezpieczenie kwoty około 3,5 mln zł w budżecie miasta Głogowa na 2020 rok, celem realizacji dopłat do metra sześciennego wody i ścieków dla mieszkańców, nie byłoby ogromnym wyrzeczeniem dla bogatej - przecież - gminy Głogów, gdyby budżet skupiony był na realizacji zadań własnych gminy. Zamiast tego uprawia się swoiste rozdawnictwo, chociażby na utrzymanie dróg powiatowych, zatrudnianie menedżerów projektów
(200 tys. zł).

Tworzenie wydziałów propagandy i dofinansowanie zakupów czy stowarzyszeń również nie służy szukaniu oszczędności. Ciężko w tym miejscu nie wspomnieć, że planowane inwestycje praktycznie zawsze kosztują drożej. Po wykonaniu al. Wolności jakby rozrosła się bądź wydłużyła, ponieważ do jej remontu po dokonaniu obmiarów powykonawczych trzeba było dopłacić blisko 500 tys. Za wybudowanie metra kwadratowego powierzchni użytkowej teatru zapłaciliśmy blisko 12 tys. zł. Dalej - niedokończona fontanna w parku słowiańskim - dodatkowo, na dzień dzisiejszy, pochłonie 600 tys. zł. To tylko kilka przykładów "gospodarności i dbania o pieniądze podatników". Lepiej przecież płakać rzewnymi łzami, że rząd nie dał mi pieniędzy niż mądrze gospodarować środkami publicznymi.

Według projektów budżetu, na kolejne lata do miasta Głogowa w ramach subwencji oświatowej, wpływają coraz większe środki. Dla przykładu w 2019 roku była to kwota 44 370 796 zł, natomiast na rok 2020 subwencja wynosić ma 46 784 810 zł, czyli blisko 2,5 mln zł więcej. Z tytułu podatków od głogowian do budżetu gminy również wpłynie więcej środków. Czy nie należałoby chociaż w postaci dopłat do wody i ścieków zrekompensować im tak ogromny wkład w rozwój naszego miasta?

Jako radni opozycyjni ubolewamy, że nie udało nam się wcześniej zareagować w tej sprawie. Przemilczenia prezydenta, w tak w ważnych kwestiach, nie służą dobru mieszkańców i dobru miasta Głogowa. Rozmowa, merytoryczna dyskusja i wspólne wypracowywanie stanowiska nigdy jednak nie były mocną stroną obecnego włodarza miasta. Natomiast radni koalicyjni z komitetu wyborczego Rafaela Rokaszewicza oraz Koalicji Obywatelskiej, jeżeli wiedzieli wcześniej o takiej decyzji prezydenta, powinni się wstydzić, że nie udało im się odwieść Rafaela Rokaszewicza od zafundowania mieszkańcom Głogowa podwyżki za wodę i ścieki.
RED