Na liście startowej w skoku w dal znalazło się aż 17 zawodników. W tym Adrian Olszewski, który nie liczył na sukces. Jego obawy były spowodowane kontuzją. Jesienią naderwał mięsień biodrowo-lędźwiowy i przestał trenować.
- Nie byłem przygotowany w stu procentach - nie ukrywa Olszewski. Do Torunia jednak pojechał z nadzieją, że uraz nie da już o sobie znać. Niestety, ból nadal był odczuwalny. Najpierw wziął udział w skoku w dal w kategorii M40. A w niej uzyskał wynik 6,68 m, co dało mu srebrny medal mistrzostw świata! Przegrał z Jamesem Beckfordem z Jamajki, wielkim idolem.
- Pamiętam, że zawsze oglądałem jego starty w telewizji. Teraz przyszło mi się z nim zmierzyć w zawodach. To ogromne przeżycie - opowiada.
W kolejnej dyscyplinie, czyli trójskoku, ze względu na kontuzję, musiał zmienić technikę skoku. Dotychczas odbijał się z prawej nogi. Teraz odbija się z lewej, co nie jest takie proste. Ostatecznie i tak był najlepszy! Skoczył 14,04 m bijąc tym samym rekord Polski w M40.
Mateusz Komperda
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz