Derby to prestiż i emocje. Zwłaszcza, gdy na parkiecie spotykają się drużyny z górniczego regionu - Chrobry i Zagłębie. Nie mniej ciekawie było dziś (20.04.) w hali im. Ryszarda Matuszaka. Obie zagwarantowały nam sportowy spektakl na dobrym ligowym poziomie.
Choć w tym meczu otwierającą bramkę rzucił Oleksandr Tilte - kolejne minuty należały do Zagłębia, które szybko odrobiło straty budując pokaźną przewagę 1:5. Nic dziwnego, że już 5. minucie trener Witalij Nat reagował na to, co dzieje się na parkiecie. Poprosił sędziów o czas, by nieco wstrząsnąć drużyną. Z akcji na akcję głogowianie lepiej radzili sobie przede wszystkim w obronie.
W 12. minucie sygnał do ataku dał Adam Babicz - ten, który nominalnie jest przecież rozgrywającym, ale z powodu braków kadrowych, pełnił znów rolę kołowego. Próbuje załatać dziurę na tej pozycji pod nieobecność kontuzjowanych Damiana Krzysztofika oraz Jakuba Orpika. Walczył, szarpał i wypracował sobie trochę miejsca pomiędzy dwoma defensorami Zagłębia. Rzucił na 6:8.
Trzeba było uzbroić się w cierpliwość. W 17. minucie Chrobry doprowadził do remisu - najpierw trafił Tomasz Klinger, później Tilte i było 9:9.
W 22. minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie, lecz minimalnie pomylił się Dawid Krzywicki. Zagłębie odpowiedziało bramką doświadczonego Michała Stankiewicza - 11:12. W ostatnich ligowych starciach na pochwały zasługują bramkarze Chrobrego: Anton Dereviankin i Rafał Stachera, którzy i tym razem stanęli na wysokości zadania broniąc co najmniej kilka ważnych piłek. Dzięki nim miejscowi ciągle byli w grze.
Im bliżej było końca pierwszej połowy, tym bardziej zacięte i wyrównane było to spotkanie. W 28. minucie Marcel Zdobylak huknął w poprzeczkę z rzutu karnego, ale piłka przekroczyła linię bramki. Wtedy na tablicy wyników wyświetlono wynik 13:13. Wydawało się, że ostatnia akcja tej połówki będzie należała do rywali - Klinger za faul powędrował na ławkę rezerwowych, Chrobry grał w podwójnym osłabieniu, Zagłębie było przy piłce, ale szansy nie wykorzystało.
Zagłębie poprawiło się po przerwie, by po rzucie Marka Marciniaka - dużo mówiło się o tym, że ten w kolejnym sezonie będzie reprezentował barwy Chrobrego - przyjezdni wyszli na prowadzenie 14:17. To był słabszy okres w grze Chrobrego, jednak kryzys udało się opanować. Po trzech bramkach z rzędu nasi odwrócili losy, by osiągnąć rezultat 21:19.
Na dziesięć minut przed końcem derbów trafił skuteczny tego dnia Tilte - 26:23. Było to najwyższe osiągnięte do tej pory prowadzenie Chrobrego.
Nerwowo zrobiło się końcówce, sił było mniej, obie drużyny zaczęły popełniać błędy. Przy stanie 31:29 Zagłębie zagrało agresywnie w obronie 4-2 szukając jeszcze swojej szansy z kontrataku. Kluczowa okazała się interwencja Dereviankina, który na 30 sekund przed końcem wybronił rzut Jakuba Bogacza. Wygraliśmy ostatecznie 32:29.
Chrobry świętuje kolejne zwycięstwo we własnej hali. Zagłębie nie potrafi wygrać w PGNiG Superlidze od siedmiu pojedynków. Jest w dołku.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz