Rozgrywając Oliver Paśko to dowód na to, że warto ciężko pracować i dążyć do celu – chłopak ma 17 lat. Świętuje sportowy sukces.
– Miałem rzucić karnego, podszedłem do piłki i... – Oliver Paśko ma dopiero 17 lat a na koncie już debiut w pierwszej drużynie KGHM-u Chrobrego Głogów. Nie ukrywa, że były emocje, że był stres. – No i nogi mi się ugięły, ale rzuciłem. Patrzę: bramka! – opowiada, że po chwili wybuchła wielka radość. Choć stanął jak wmurowany w parkiet, bo przecież dla niego to debiut w seniorskiej karierze, w której właśnie postawił pierwszy krok – w 1/8 Pucharu Polski.
Uczy się pilnie – w szkolnym dzienniku nie brakuje dobrych ocen, także zachowanie warte przykładu. Na co dzień uczęszcza do Zespołu Szkół Politechnicznych, gdzie jest w trzeciej klasie na kierunku elektryka.
– Dlatego, co ciekawe, mamy tutaj nie tylko podstawowy język angielski, ale również rosyjski – ten jest niezbędny do wykonywania mojego zawodu
– zwraca uwagę nastolatek. Poszedł trochę inną ścieżką niż jego koledzy. Nie wybrał bowiem Szkoły Mistrzostwa Sportowego. – Chciałem zostać w Głogowie i mieć w ręku dobry fach na przyszłość – tłumaczy, że jednocześnie nadal wierzył w swoje sportowe umiejętności. Piłki ręcznej nie odpuszczał ani na moment.
– Wierzyłem, że trenując w Chrobrym, także uda mi się wdrapać na szczyt
– mówi Oliver.
Nie spodziewał się jednak tego, że stanie się już teraz. – Po jednym z treningów w juniorach dowiedziałem się, że w styczniu będą brał udział w okresie przygotowawczym pierwszego zespołu. Byłem zaskoczony, ale czułem, że to dla mnie wielka szansa – ciągnie.
[FOTORELACJANOWA]6304[/FOTORELACJANOWA]
Pierwsze wejście do szatni, pierwsze zajęcia... – Wielkie przeżycie, lecz od początku starsi koledzy wzięli mnie pod swoje skrzydła, pod opiekę. Odczułem ogromne wsparcie, które z pewnością mi pomogło – zdradza.
Jednak jeszcze większym zaskoczeniem było dla niego to, że po kilku tygodniach treningów, będzie mógł zadebiutować w Chrobrym – w oficjalnym spotkaniu. Takim był wyjazd do Mielca, na mecz 1/8 Pucharu Polski. Wychowanek otrzymał od sztabu kredyt zaufania. Okazji, by pokazać się z jak najlepszej strony, nie zmarnował. Rzucił pięć bramek. – Po tej pierwszej, właśnie z rzutu karnego, było już łatwiej. Stres zaczął odpuszczać, nabierałem pewności siebie – cieszy się, bo przecież powodów ku temu ma mnóstwo. – Dla mnie był to ważny dzień, spełnienie dziecięcych marzeń – dodaje.
Przygodę z piłką ręczną zaczął w Szkole Podstawowej nr 10, kiedy trafił za zajęcia „SKS”. Tam usłyszał – od nauczyciela Tadeusza Pyszki, który przez wiele lat pracował także w Chrobrym – że się po prostu nadaje. I poszedł swoją drogą – w klubie, w grupie dzieci oraz chłopców, zaczął pracować z trenerem Bartoszem Blachą.
– Pierwsza drużyna? To dla niego nagroda za rozgrywki młodzieżowe, w których dwa lata z rzędu wygrywał ligę z drużyną oraz był najlepszym strzelcem Chrobrego
– chwali go właśnie trener Blacha.
Debiutantowi sodówka jednak do głowy nie uderzyła. Oczywiście nadal będzie trenował z pierwszą drużyną, ale zajęcia łączył również z występami w młodzieżowej kadrze. Ponadto gra na użyczeniu i w klubie z Zielonej Góry – w pierwszej lidze. – Trzeba cierpliwie czekać na swoją kolejną szansę, tym razem gry w Superlidze – mówi. Dużo w nim pokory. Wie, że wiele trzeba jeszcze poprawić. Jest nad czym pracować. Słowa podziękowania płyną w stronę kibiców, lecz nie mniejsze do rodziny, bo na tą zawsze może liczyć. Na wsparcie mamy i taty, na wsparcie młodszych sióstr. – Nie mogę zapomnieć o mojej dziewczynie, która nie raz, nie dwa powodowała, że potrafiłem podźwignąć się po słabszych momentach – kończy nastolatek. Przed nim wielka przyszłość, głowa pełna marzeń. Powodzenia!
(MK)
fot. hejmielec.pl/własne
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz