Zamknij

Codziennie 61 osób przychodzi na Perseusza 9 w Głogowie, żeby pracować i uczyć się żyć

07:51, 28.03.2023 LUK Aktualizacja: 11:07, 28.03.2023
Skomentuj

Piękny budynek użyczony od miasta, wokół zieleń i ogród. A wszystko w centrum osiedla Kopernik. Miejscówka niesamowita dla niesamowitych ludzi, którzy spędzają tutaj swój każdy dzień. W rożnych „firmach”, bo i tak można nazwać każdą z pracowni w ramach Warsztatu Terapii Zajęciowych „Arka”. Warsztat prowadzony przez Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną – Koło w Głogowie (PSONI). To miejsce i jeszcze kilka innych, gdzie pomaga się osobom z niepełnosprawnościami, utworzyła w Głogowie Jadwiga Paliga. Teraz już przewodnicząca zarządu stowarzyszenia w Głogowie. Dyrektorką WTZ „Arka” od 2016 roku jest Anna Wójcik. Ten WTZ istnieje w Głogowie od 1995 roku.

– Prowadzimy tutaj rehabilitację społeczną i zawodową osób z niepełnosprawnością, dorosłych – mówi Anna Wójcik i dodaje, że teraz coraz większy nacisk kładzie się właśnie na rehabilitację zawodową. – Nie każdy pójdzie na otwarty rynek pracy i nie każdy znajdzie zatrudnienie, ale staramy się jak najlepiej naszych uczestników aktywizować – mówi. Dyrektorka wraz z instruktorami dążą do tego, żeby uczestnicy byli jak najbardziej samodzielni. A dzieje się to poprzez zajęcia w przeróżnych pracowniach w ramach WTZ. – Robimy to po to, żeby uczestnicy poczuli się pełnowartościowymi członkami społeczeństwa i aby mogli rozwijać swoje zainteresowania i hobby. Żeby nie musieli spędzać tego czasu w domach, żeby ich rodzice mogli pracować... – wymienia Anna Wójcik. – To miejsce daje im poczucie bezpieczeństwa i pozwala im doświadczać życia w tempie dostosowanym do nich. Ale uczestnicy wychodzą oczywiście poza placówkę. Do restauracji, do kina, do zakładów pracy. Zapraszamy również do nas inne placówki. A w ramach tzw. treningu ekonomicznego  otrzymują również niewielką zapłatę za swoją pracę w pracowniach. W ten sposób uczą się dysponowania pieniędzmi – opowiada dyrektor Wójcik. Mówi, że jest też spory popyt na dzieła uczestników. I choć nie jest to główny cel stowarzyszenia, to czasami niektóre dzieła – obrazy, wyroby ceramiczne czy plastyczne znajdują nabywców. A to dodatkowy dochód dla stowarzyszenia, jakaś forma efektu ekonomicznego. – To są dzieła niepowtarzalne. Stworzenie niektórych z nich zajmuje naszym uczestnikom nawet kilka miesięcy. Ale oni są cierpliwi i dają sobie radę w pracach powtarzalnych. Robią wolno, ale dokładnie. W spokojnym tempie – mówi Anna Wójcik.

W pracowni gospodarstwa domowego najbardziej podobają mi się... kobiety – śmieje się pan Janek, który właśnie rozlewa herbatę do szklanek uczestników. Za moment ma być drugie śniadanie. – Wszystko robię na luzie. Jednemu coś smakuje, drugiemu nie. Zależy, kto jaki ma smak. Ale ja swoje robię. Nie narzekam na innych – wytłumaczy pan Janek. W środę (22.03.) uwijał się z robotą m.in. wspólnie z panią Agnieszką. A wszystko pod czujnym okiem instruktor Martyny Pyziak. W pracowni komputerowo- komunikacyjnej uczestniczki projektowały na komputerach i na papierze kolorowe kartki z okazji zbliżającego się Dnia Ziemi. Wszystkie w wiosennych kolorach. – Dziewczyny, stęskniłyśmy się już za ładną pogodą? – mówi do kilku uczestniczek Anna Janeczko, instruktorka. – Wiosna jest fajna, kwiatki rozkwitają. A to daje nam radość i energię. Lepiej się oddycha – przerzucają się pomysłami uczestniczki. W tej pracowni wydaje się nawet gazetkę „Z życia Arki”... A dziełami z pracowni ceramicznej nie sposób się nie zachwycić. Piękne talerze, donice, dzbany. Teraz również przeróżne ozdoby wielkanocne. A wszystko wypalane w ogromnym piecu. Profesjonalnie. Uczestników spotkaliśmy, kiedy centymetrze po centymetrze tworzyli ozdoby wielkanocne. Wszyscy bardzo skupieni, ale jednocześnie mocno zadowoleni z tego co robią. – Robią to z pasją – mówi nam Małgorzata Musialska, instruktorka w pracowni ceramicznej. Tak zadowolonych „pracowników” nie jest łatwo znaleźć w zwyczajnych firmach, a tutaj nie można było znaleźć nikogo niezadowolonego.

W pracowni ślusarskiej, plastycznej czy na rehabilitacji. Pełny uśmiech. – Oczywiście u nas nie ma tego czynnika ekonomicznego. Uczestnicy pracują w swoim tempie. Nie jest to zwyczajna firma. Ale to dla nich bardzo ważne. Robią to z pełnym zaangażowaniem. Z drugiej strony, jeżeli którykolwiek z pracodawców zdecydowałby się zatrudnić taką osobę, to może otrzymać dotacje, dofinansowania. To zrekompensowałoby mu ewentualną “stratę czasu” – mówi Jadwiga Paliga, przewodnicząca zarządu głogowskiego koła PSONI. Zachęca do takiego kroku. A zresztą wielu uczestników WTZ zna swoje prawa. Zajęcia uspołeczniające i grupę tzw. self adwokatów prowadzi Bogusława Stawarz. – Uczą się występować we własnym imieniu i w imieniu innych osób z niepełnosprawnościami. To proces uspołeczniania i poznawania praw czy konwencji ich dotyczących. Zachęcamy tutaj do różnych inicjatyw – opowiada Bogusława Stawarz. A warto zaznaczyć, że spotkanie dziennikarza z uczestnikami od początku do końca zaaranżował i zadbał o wszystko uczestnik WTZ Bartosz Osuch. Inicjator wielu wydarzeń w tej placówce. – Ostatnio zorganizował chociażby wyjście uczestników do kawiarni – śmieje się dyrektor Anna Wójcik. Sam Bartosz jest zaangażowany w pracownię... tkacką. Wyszywa, bo to go uspokaja. – Ale dłużej niż miesiąc nie pracuję nad dziełem – śmieje się Bartosz Osuch. W pracownicy spotkaliśmy go wraz z innymi jego kolegami i koleżankami. Tkali pod czujnym okiem instruktorek – Sylwii Stępień i Bogusławy Fal.

 
 
(LUK)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Ms Ms

2 0

Bardzo się cieszę i dziękuję tym ludzią którzy wkładają tyle sił i czasu aby ktoś mógł czuć się potrzeby i nie odrzucony przez innych ludzi.Brawo ! 19:54, 28.03.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%