Zamknij

[WIDEO] Ryszard Matuszak wraz z rodziną zginęli tragicznie. Syn Piotr: Legenda taty trwa w Głogowie

. 14:29, 07.08.2025 Aktualizacja: 14:35, 07.08.2025
Skomentuj Mateusz Komperda/Archiwalne Mateusz Komperda/Archiwalne

Tragiczny wypadek zatrzymał życie czterech osób – wśród nich Ryszarda Matuszaka, twórcy głogowskiej piłki ręcznej. 

Było jeszcze ciemno, kiedy 17 maja 1991 roku ruszali do Warszawy. Ryszard Matuszak prowadził swoją największą życiową batalię – tę o budowę hali sportowej w Głogowie. Tego dnia miał spotkać się z architektem Wojciechem Zabłockim. Zabrał żonę Wandę i córkę Kasię – bliźniaczkę ich syna Piotra. Za kierownicą siedział ich przyjaciel, Antoni Hambicki. Jechali wcześnie, by zdążyć, by załatwić, by dopiąć. Ale pomiędzy Łodzią a Warszawą, około 5:30 rano, kierowca zasnął. Auto zjechało na przeciwny pas. Zderzenie z ciężarówką nie zostawiło szans. Zginęli wszyscy.

– To był szok, którego nie da się opisać – łamie się głos Piotrowi Matuszakowi, synowi Ryszarda. Mimo że przecież od tego momentu minęło tyle lat. – Z dnia na dzień straciłem rodzinę. Nie było mamy, taty, siostry. Zostałem sam. Cisza w domu, puste pokoje. Wszystko runęło – nie ukrywa. 

To był jego żywioł

Ryszard Matuszak urodził się w 1938 roku w Czeszewie. Studiował we Wrocławiu. Do Głogowa trafił jako nauczyciel wychowania fizycznego, ale szybko dał się poznać jako społecznik. W 1961 roku założył sekcję piłki ręcznej w Chrobrym i zaczęła się jego era – dosłownie. – Dla ojca sport był wszystkim – opowiada Piotr, który wiele pamięta, jakby to było wczoraj.

– Wychodził z domu wcześnie rano, wracał wieczorem. Trenował, organizował, jeździł z drużynami, wspierał inne sekcje. Zawsze w ruchu. A jak już był w domu, to i tak dzwonił telefon, ktoś przychodził, coś trzeba było załatwić. Ale myśmy to rozumieli. Dla nas to nie była praca – to była jego pasja – wspomina syn. W latach 70. jego ojciec rozpoczął starania o budowę hali sportowej. Wtedy Głogów miał tylko starą halę wojskową, ciasną i zużytą. Marzył o miejscu, gdzie piłka ręczna będzie mogła się rozwijać – z trybunami z prawdziwego zdarzenia, boiskiem pełnowymiarowym, zapleczem. Projekt hali opracował sam Zabłocki – znany architekt, olimpijczyk, autor wielu podobnych obiektów w Polsce. Ale pieniędzy zabrakło. Pierwszy projekt trafił więc  do Zgorzelca. Ambitny jak na tamte czasy.

– Ojciec się nie poddał. Codziennie był w urzędach, pisał, dzwonił, szukał wsparcia. Ktoś kiedyś powiedział, że jak Matuszak wchodził do biura, to wszyscy chowali się za szafkami, bo wiedzieli, że będzie znowu gadał o tej hali – pamięta. To właśnie w tej sprawie jechał do Warszawy. Wierzył, że tego dnia coś ruszy. Bo nowa hala była ponoć tuż-tuż.

Zginęli na miejscu 

Na prostym odcinku drogi, pomiędzy Łodzią a Warszawą, samochód nagle zjechał na przeciwny pas. Nikt nie krzyczał, nikt nie zahamował. Prawdopodobnie pan Antoni zasnął za kierownicą. O tej porze na drodze nie było wiele aut. Z naprzeciwka nadjeżdżała ciężarówka. Zderzenie było czołowe. Potężne. Bez szans na ratunek. Blacha wgnieciona w siebie jak karton, wybite szyby, zgniecione siedzenia.

Świadkowie mówią, że na miejscu zapanowała przejmująca cisza. Tylko silnik ciężarówki jeszcze chwilę pracował, jakby nie wiedział, że wszystko inne już się skończyło. Wszyscy, jadący osobówką, zginęli na miejscu. Ryszard, Wanda, Katarzyna, Antoni. Kilka godzin później do Głogowa dotarła wiadomość, która jak błyskawica przeszła przez miasto.

– Pamiętam, jak do rodziny zadzwonił telefon – mówi dziś Piotr Matuszak, bo te słowa zakończyły najważniejszy rozdział w jego życiu. Miał wtedy 20 lat. – W głowie miałem chaos. A potem już tylko szok, niedowierzanie, złość. I ta przerażająca, natychmiastowa samotność – dodaje. Pogrzeb Ryszarda, Wandy i Katarzyny był jednym z najbardziej poruszających w historii miasta. Tłumy żegnały rodzinę, która zginęła razem. Trzy trumny obok siebie. I nadal nikt nie mógł uwierzyć, że to faktycznie się stało. 

Legenda zostaje z nami

Dwa lata później – z inicjatywy Roberta Musiała – w Głogowie rozegrano pierwszy Memoriał im. Ryszarda Matuszaka. Od tamtej pory turniej nieprzerwanie odbywa się każdego lata. W tym roku (8–9 sierpnia) będzie już trzydziesta pierwsza edycja. Przyjadą drużyny z Polski, Czech, Słowacji. Będą zawodnicy, trenerzy, rodziny, kibice. Wśród nich zawsze jest Piotr. Podobnie, jak w poprzednich latach, wręczy statuetkę dla najmłodszego zawodnika turnieju.

– Za każdym razem, kiedy wchodzę na halę przy Wita Stwosza, mam ciarki. Nosi imię mojego ojca. I choć on nigdy jej nie zobaczył, to wiem, że bez niego by jej nie było – mówi.

Od tej tragedii, kiedy zginęli jego najbliżsi, minęły 34 lata. Dużo, mało?  Nie nam oceniać to w takich kategoriach. Ból nie minął. – Czasem chciałbym po prostu porozmawiać. Powiedzieć, co się u mnie dzieje. Zaprosić rodziców na mecz. Najbardziej chyba brakuje ich obecności, tej codziennej, zwyczajnej – przyznaje, że tata był wymagający, ale sprawiedliwy. Umiał jednoczyć ludzi. Dla niego sport był pasją. Wychował pokolenia zawodników.

– Choć w domu nie miał dla nas dużo czasu, to zawsze mnie – jako małego chłopca – zabierał to na trening, to na mecz. Czułem, że jestem dla niego ważny – wspomina. Bo są tacy ludzie, którzy nie odchodzą nigdy. W pamięci zostają na zawsze.

XXXI Memoriał Ryszarda Matuszaka

8 sierpnia:
17:30 KGHM Chrobry Głogów-ASK Lovosice
19:30 PGE Wybrzeże Gdańsk i Tartam Presov

9 sierpnia:
10:00 mecz o 3. miejsce
12:00 mecz o 1. miejsce

(MK)

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%