To zaledwie kilkanaście minut drogi od Głogowa. Dookoła pustka, z daleka można dostrzec kominy huty. Poniemiecką, wybrukowaną drogą trzeba przejechać kilkaset metrów, aby w zaroślach dostrzec opuszczony splądrowany kościółek św. Heleny. Administracyjnie to teren miasta.
Jak twierdzą osoby, które zgłosiły nam te temat - samochody mają tablice rejestracyjne głównie z Nowej Soli oraz Wschowy. - Niech ktoś się tym zajmie, bo coraz więcej ich się tam zjeżdża - małżeństwo nie chce powiedzieć na jakiej podstawie sądzą, że w ruinach kościółka mają być odprawiane tzw. czarne msze. - To oczywiste, że nie widzieliśmy tego na własne oczy, ale ktoś w naszej rodzinie ma syna, który jest satanistą i bierze udział w tych rytuałach - więcej nie chcą powiedzieć - boją się.
Nie za wiele chce też powiedzieć mężczyzna, jako jedyny mieszka w pobliżu kościoła. Posesję strzegą dwa potężne psy, wejście na podwórko nie jest możliwe. - Tak, przyjeżdżają - potwierdza ale nie chce rozmawiać. Woli niczego nie widzieć i nie słyszeć. - Policja? Raz w miesiącu pojawia się radiowóz, ale nie częściej - mieszkaniec tego odludzia też ma swoje podejrzenia, tyle tylko, że dzielić się nimi nie chce.
W środku kościółka nie widać żadnych śladów świadczących o kultywowaniu jakichkolwiek praktyk religijnych. Nie ma resztek ogniska, napisów, znaków. Według ks. Rafała Zendrana, proboszcza parafii kolegiackiej jeśli nawet w tym miejscu odbywają się jakieś spotkania, to raczej jest to zabawa ludzi, którzy z okultyzmem nie mają nic wspólnego.
- Pamiętam jakiś czas temu w kościele w Rapocinie miały się dziać dziwne rzeczy. Policja się tym zajęła i problem zniknął. Jak jest w tym przypadku, trudno powiedzieć. Na pewno jednak warto sprawdzić te sygnały - ks. Zendran liczy, tak jak w latach 1999-2000 w Rapocinie, na pomoc policji. O tym, że tam mogą spotykać się sataniści policja na razie żadnych sygnałów nie miała. - Zajmiemy się tym - deklaruje Bogdan Kaleta z KPP Głogów.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz