W cukierni u Pawełkiewicza, która znajduje się przy ul. 1 Maja w Głogowie, praca wre. Pączki, pączki, pączki! Wszyscy myślą już tylko o nich – o pączkach.
– Serdecznie zapraszamy na pyszne, gorące pączki! – zachęca Elżbieta Pawełkiewicz, bo właśnie w tej głogowskiej cukierni – z wielkimi tradycjami, bo tu pączki robi się przecież już od czterech pokoleń – od rana trwa ich produkcja. Jutro (27.02) prawdziwe święto – święto pączka! Jednak głogowianie nie czekają, świeże pączki zjedzą też dziś, za chwilę.
Byliśmy (26.02) w tej cukierni, około godziny szóstej rano. Z uwagą podglądaliśmy, co tam się dzieje. Drożdże, woda, mąka, jajka, cukier, tłuszcz – wszystkie tylko naturalne składniki przygotowane.
– Teraz to wszystko trzeba wymieszać, potem ciasto musi chwilę odpocząć
– opowiada Jan Gunera, który jest cukiernikiem z wykształcenia. I można powiedzieć, że w zawodzie przepracował całe życie – bo ponad 40 lat. Dobrze wie, co zrobić, aby pączki były idealne, by ich smak i zapach przyciągały z daleka.
– Po wyrobieniu ciasto przekłada się na stół i waży, wkłada do prasy, takiej ugniatarki. A następnie dzieli na równe kawałki za pomocą wyciskarki – za każdym razem wychodzi trzydzieści sztuk małych kawałków ciasta, to z nich powstają pączki!
– pokazuje nam, że to nic trudnego.
Te kawałki lądują na drewnianym blacie, gdzie ręcznie kręci się ciasto, by miało idealny kształt – ten etap nazywa się wekowaniem. Potem ciasto wędruje do garowni, czyli do bardzo ciepłego miejsca, gdzie przez kilkanaście kolejnych minut będzie rosło.
– Zaczynamy smażenie. Olej zostaje podgrzany do temperatury około 170 stopni Celsjusza
– dodaje pan Jan.
Pączki nadziewane są marmoladą – najczęściej wieloowocową, bo ta szczególnie przypadła do gustu głogowianom. A w końcowym etapie na pączki ląduje cukier puder lub lukier. Tutaj – u Pawełkiewicza – pączki sprzedawane są każdego dnia. Choć wiadomo, że najwięcej właśnie w tłusty czwartek. Przygotowania do święta cukiernictwa rozpoczną się dziś wieczorem. Można rzec: wszystkie ręce na pokład, bo przecież tego dnia sprzedają się ich rekordowe ilości – kilka tysięcy sztuk!
Od rana (27.02) ustawiać się będzie tutaj długa kolejka. Oczywiście po pączki. – Otwieramy już o szóstej rano, zamykamy o godzinie osiemnastej – mówi Elżbieta Pawełkiewicz.
– Nasze pączki są najlepsze i największe w mieście. To pączki naturalne, bez żadnych ulepszaczy. Powiem tak: głogowianie kochają pączki, ale najbardziej te z marmoladą
– kończy pani Ela, bo pracy jest dużo. Za chwilę w cukierni pojawią się pierwsi klienci. Pewnie, jak wspominaliśmy, po pączki. Nie czekają do tłustego czwartku, smacznego!
(MK)
1 0
Ciekawe jaka cena
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz