Pszczoły w centrum miasta mają się dobrze i wcale nie zapadają w zimowy sen - opowiada o tym Wiesław Adamowicz (65 l.), który opiekuje się nimi od lat. Idzie na emeryturę, ale mówi, że pszczół nie zostawia.
Zrobiło się cieplej, wokół uli słychać bzyczenie – wyleciały z nich pszczoły. W centrum miasta, bo tuż przy ruchliwym rondzie Konstytucji 3 Maja. Czujnie przypatruje się temu Wiesław Adamowicz (65 l.). – Wylatują, gdy temperatura powietrza osiągnie powyżej dziesięciu stopni Celsjusza – opowiada, że właśnie robią wiosenne porządki, by za chwilę ule były gotowe do produkcji miodu. Będzie to kolejny letni sezon z tutejszą pasieką – kolejny z panem Wiesławem. Zapowiedział, że w sierpniu przechodzi na emeryturę. W Głogowskim Przedsiębiorstwie Komunalnym przepracował 43 lata. – Już wystarczy – nie ukrywa. A ule należą do miejskiej spółki, a pan Wiesław był oddelegowany, by się nimi zajmować. I co teraz?
[FOTORELACJANOWA]6439[/FOTORELACJANOWA]
Wszystko zaczęło się kilka lat temu. – Urząd miasta wyznaczył miejsce, spółka kupiłam ule – przypomina sobie pan Wiesław, że teren ogrodzono. – Postawiliśmy tam cztery – dodaje. Teraz jest ich pięć. – Ule były firmowe, ale pszczoły moje. Trzeba było je jakoś tam wprowadzić, zaadoptować – opowiada.
Pszczelarstwem zaczął interesować się, gdy był nastolatkiem. Miał może z piętnaście lat. Po jakimś czasie stało się to dla niego po prostu pasją. Dlatego od początku wierzył, że się uda, że pszczoły polubią centrum miasta.
– Można powiedzieć, że się wkomponowały, no i ludzie się przyzwyczaili – mówi. I jedni, i drudzy czują się tutaj jak między swoimi.
– Kierownik dowiedział się, że jestem specjalistą od pszczół, więc mi zaproponował tę fuchę. Długo się nie zastanawiałem. Pasieka okazała się sukcesem. Nagle o znaczeniu pszczół zaczęło mówić się więcej. I to bardzo ważne! A czy z tych uli mamy miód – tutaj, gdzie obok tyle zanieczyszczeń? Mamy!
– nie ukrywa, że nie jest tego dużo, ale miód faktycznie powstaje.
I będzie powstał już ósmy rok z rzędu. Na razie jeszcze do tego daleka pora. Pan Wiesław pokazuje nam pierwsze oznaki wiosny. Tuż obok kwitną już krokusy. Za chwilę, za kilka dni, może tygodni będą też tulipany.
– Rosną tutaj, za ulami – wskazuje, że stara się zapewnić pszczołom – nasadza rośliny, także te miododajne. – Koszę też trawę, bo nikt się więcej tutaj nie odważy nawet wejść – uśmiecha się tłumacząc, że pszczoły raczej nikomu nie zrobią krzywdy.
– Najpierw pszczoły sprzątają w ulach, co jest niepotrzebne, to wyrzucają. To, co znoszą w formie pyłku, zasili, żeby matkę, żeby zaczęła znosić jajka, czyli czerwić – dodaje, że to kolejny etap. Bo pewnie nie wszyscy wiedzą, że pszczoły letnie żyją tylko około trzydziestu dni. Zimowe kilka miesięcy, do pół roku. Mimo tego, w sezonie, jeden taki ul pomieści ich nawet piętnaście tysięcy. – W każdym ulu matka, królowa, ta najważniejsza – podkreśla. Gdy drzewa zaczną pylić, zacznie się produkcja miodu. I wycieczki w to miejsce, edukacyjne wyprawy z przedszkoli oraz szkół. –Lubię dzieciom o tym opowiadać, uczyć – mówi pan Wiesław.
Choć wybiera się na emeryturę, to miejskimi ulami nadal będzie się zajmował. Już to obiecał w firmie. Mieszka w Kwielicach, w gminie Grębocice. Będzie musiał więc dojeżdżać do miasta. – Dla mnie to nie problem – dopowiada, że ma również dziesięć prywatnych uli. Bo jak ktoś robi coś z miłości, to robi. Bez względu na wszystko.
(MK)
2 0
A może poseł Horbatowski sie zajmie
0 2
Dziad bo dziad ale swój 😁👍
1 0
Ule w mieście to bardzo dobry pomysł :) w ładną pogodę z przyjemnością możemy obok przejść i z dala popatrzeć na pszczoły jak pracują . To odrobina wsi w mieście - namiastka łąki z pszczołami. Trudno dzisiaj znaleźć taką łąkę - a my ją mamy w mieście.🙂