Zamknij

Świetny z niego aktor! Adamczak: Na scenie przeżywam drugą młodość

09:00, 18.05.2025
Skomentuj

Bartek Adamczak to wulkan pozytywnej energii. Pokazał to znów na scenie. A premiera najnowszego spektaklu, z jego udziałem, okazała się wielkim sukcesem.

„Akompaniator” okazał się strzałem w dziesiątkę. Bilety na ten spektakl szybko się rozeszły. Ach, budził wielkie zainteresowanie. Na scenie pojawił się duet – Elżbieta Donimirska i Bartek Adamczak. Ten drugi, głogowianin, to dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury. Dla niego aktorstwo to wielka życiowa pasja. – Skradła mi serce – mówi, że choć nie jest przecież zawodowym aktorem, to w teatrze czuje się jak ryba w wodzie.

Był jeszcze uczniem

Przygoda z aktorstwem zaczęła się wiele lat temu. Miał wtedy ledwie 16 lat. Po raz pierwszy przyszedł na zajęcia do Ośrodka Teatralnej Pracy Twórczej, prowadzonego wówczas przez Wioletę Woźniak-Marcinkiewicz. A był to 1991 rok. – I zaczęły się zajęcia! – wspomina Bartek Adamczak, który wtedy jeszcze nie wiedział, że aktorstwo stanie się jego pasją – taką na całe życie. Postawił kolejny krok trafiając do Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie, gdzie funkcjonowały różne grupy teatralne. – Zawsze ciągnęło mnie do tego, aby wchodzić na scenę – nie ukrywa, choć nikt z jego najbliższej rodziny nigdy wcześniej aktorstwem się nie zajmował. – Mama była plastyczką, więc to taki trochę kierunek pokrewny artystycznie – dodaje.

Mimo zapału i chęci nie wybrał szkoły teatralnej. – Pamiętam, że po maturze, jechałem z dwoma podaniami na studia – i na aktorstwo, i na historię. Padło ostatecznie na historię, bo wtedy wydawało się to po prostu bezpieczniejsze. Dawało zawód. Mama wychowywała mnie sama, więc nie było wcale tak łatwo – powiem tak, że ekonomia wygrała. Wiedziałem, że po drodze będę musiał sam na te studia zapracować, zarobić – opowiada, że był bardzo aktywnym młodzieńcem. Ostatecznie także studia historyczne nie wyszły. Obrał inną drogę. Na długie lata trafił do urzędu, bo przecież pełnił funkcję rzecznika starosty. I to aktorstwo, choć nadal mocno biło w sercu, odeszło na bok.

Daje to frajdę

Mówi, że w życiu nie ma czego żałować. Aktorstwo, jak już wróciło, to z wielkim impetem. Wielka scena go potrzebowała, ale i on jej ponownie zapragnął. Zaczęło się od pierwszej propozycji, a potem już poszło. Zagrał w wielu spektaklach m.in. „Kolacja na cztery ręce” czy „Na pełnym morzu”. Ostatnio cała okolica znów się nim zachwycała na scenie – to przy okazji premiery spektaklu „Akompaniator”, który był grany na deskach teatru im. Andreasa Gryphiusa w Głogowie.

– I nie ukrywam, że daje mi to bardzo dużą frajdę. Nie jestem wyszkolonym aktorem, po studiach, nie mam dyplomu. Sceną można się zarazić, to jest niesamowity świat, w którym możemy być kim tylko sobie życzymy. Możemy wyciągać najbardziej mroczne zakamarki z własnych osobowości – przekonuje Adamczak.

Próby trwają miesiącami

Nie ukrywa, że występy z zawodowymi aktorami, to dla niego wielka przyjemność i ogromny bagaż doświadczenia. – Ale kiedy zaczynają się próby, to przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Wtedy czuję się przez nich zaakceptowany. Wtedy o mojej tam obecności nie decydują już zdobyte dyplomy, ale ewentualnie umiejętności. Podpatruję ich, uczę się od nich – zaznacza, że przeżywa drugą młodość. Czuje się jakby miał ledwie 18 lat. Mnóstwo w nim energii.

– Zapalają się reflektory, milknie publiczność. Uwierzcie mi, że ból krzyża, który na co dzień nie pozwala chodzić, znika. Nadwaga nie przeszkadza. Człowiek czuje się taki lekki, tak swobodnie – dodaje.

Przygotowania trwają miesiącami. Próby godzinami. I nawet po tak długim czasie aktor nie jest w stanie nauczyć się wszystkiego od pierwszego do ostatniego słowa. – Czasami jest to kilkaset stron tekstu. Do tego dochodzi stres, bo on musi być w naszej pracy obecny. Zdarza się, że tekstu na scenie się zapomni, ale to normalne. Ważne, aby spektakl był spójny, miał ciągłość – zdradza. Zachęca wszystkich, by swoich sił spróbowali w aktorstwie.

Przekonuje, że nie ma znaczenia to ile masz lat, czym się w życiu zajmujesz. – Nie przecież wcale nie trzeba być zawodowcem. Scena sprawia, że człowiek jest pewniejszy siebie, że bardziej kontroluje własne ciało, że lepiej będzie zachowywać się w sytuacjach stresowych. Bo właśnie tego wszystkiego scena może nauczyć – kończy, że jego marzeniem jest zrobienie dużego głogowskiego spektaklu – na miarę ogólnopolską. Marzy, ale i działa, bo pierwsze kroki już w tym kierunku podjął. Kto wiem, może wkrótce o naszym mieście zrobi się głośno.
(MK)

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%