Bitwa pod Grunwaldem na wielkim muralu. Kornelia Kierepka ozdobiła szkolny korytarz. – Robi wrażenie! – przyznaje młoda artystka.
Na ostatnim piętrze I Liceum Ogólnokształcącego w Głogowie uczniowie i nauczyciele mogą od niedawna podziwiać niezwykłe dzieło. To mural przedstawiający bitwę pod Grunwaldem powstał dzięki pracy i pasji jednej z uczennic – Kornelii Kierepki, 17-letniej uczennicy klasy drugiej. Praca zachwyca rozmachem, dbałością o detale. I, co najważniejsze, niesie ważne przesłanie.
Pomysł narodził się spontanicznie, z inicjatywy wychowawczyni Kornelii – Elżbiety Żywickiej, nauczycielki historii. – Gdy zaczęliśmy uczęszczać do tej klasy, pani stwierdziła, że wnętrze wygląda dość pusto. Najpierw ozdobiliśmy salę od środka, ale szybko pojawił się pomysł, by także korytarz nabrał charakteru – opowiada Kornelia. Najpierw powstał projekt, potem zaczęła się praca.
– Za każdym razem, gdy przesuwałam ołówkiem po ścianie, wpadałam na nowe pomysły. Dorysowywałam kolejne szczegóły, aż w końcu powstało coś znacznie bardziej rozbudowanego niż planowałam – opowiada nam. Jej mural przedstawia jedną z najważniejszych bitew w historii Polski – bitwę pod Grunwaldem. Po lewej stronie widnieją najeżdżający Krzyżacy, z prawej – polskie siły z zamkiem malborskim w tle. Centralnie umieszczono symboliczny herb na rozciętej tarczy, symbolizujące straty i cenę zwycięstwa.
Całość dopełnia cytat z okolicznościowej publikacji na 500-lecie bitwy: „Pękły nasze mecze, tarcze, bo to jest broń krucha, ale żaden wróg nie złamie nam naszego ducha!”. Powstał w całości przy użyciu ołówka i węgla. – Zużyłam tylko dwa ołówki, co mnie samej zaskoczyło – znacznie więcej poszło gumek – śmieje się Kornelia.
Zanim artystka przystąpiła do pracy twórczej, konieczne było przygotowanie ściany. – Była żółta i pełna niedoskonałości. Musiałam ją wyszlifować i zakleić ubytki. Pan konserwator pomógł mi z malowaniem podkładu, a potem mogłam już działać – relacjonuje. Zadanie nie było łatwe – powierzchnia muralu ma około 8 metrów szerokości i 2,5 metra wysokości.
– Potrzebowałam dwóch drabin. Jedna była zbyt niska, więc skakałam z jednej na drugą. Mimo mojego wzrostu – 160 cm – musiałam sięgnąć prawie pod sufit – dodaje. Kornelia przyznaje, że nikt z jej rodziny nie jest zawodowym artystą. – Mama mówi, że już w przedszkolu wyróżniałam się dokładnością. Panie zawsze zauważały, że nie pomijam żadnych szczegółów – nawet paznokcie w kolorowankach były dokładnie pokolorowane. Być może inspiracją była też ciocia – inżynier budownictwa, która tworzy techniczne rysunki. Uwielbiałam je oglądać i chyba trochę się od niej nauczyłam – zastanawia się dziewczyna.
Choć Kornelia od lat rysuje i maluje, mural w I LO to jej pierwszy projekt o tak dużej skali. – To mój debiut. Wcześniej tworzyłam mniejsze prace – portrety, rysunki koni, elementy architektury. Zazwyczaj dawałam je w prezencie koleżankom – nie ukrywa nastolatka. Czy czuła presję, tworząc coś, co będą codziennie oglądać uczniowie i nauczyciele? – Był stres. Najbardziej bałam się proporcji. Postacie są większe ode mnie – jeden z Krzyżaków ma 170 cm. Trzeba było wszystko dokładnie rozplanować, łącznie z ogromnym drzewem i końmi. Ale udało się – cieszy się. Mural został zabezpieczony specjalnym lakierem. – Nie da się go tak po prostu zmazać. Ściana została dokładnie zalakierowana – więc żadna „psikusowa ręka” mi już nie zaszkodzi – mówi Kornelia.
Dla niej malowanie to nie tylko pasja, ale też sposób na relaks. – To mnie uspokaja. Jak rysuję, mogę się wyciszyć, zebrać myśli, po prostu odreagować. Nie stresuję się szkołą – bardzo lubię tu być. Potrafiłam siedzieć od ósmej do osiemnastej i malować bez przerwy – zdradza, że zamiast odpoczywać w domu – przychodziła do szkoły, bo chciała dokończyć swoje dzieło. – Nie trzeba być najlepszym z historii czy plastyką na piątkę. Wystarczy chcieć i nie bać się pokazać, co się potrafi. A szkoła to dobre miejsce, by próbować i się rozwijać – dodaje. I trudno się z nią nie zgodzić.
(MK)
0 0
Faktycznie, piękny. Tyle że go nie widać.